Sobota - wspólne latanie

My się zimy nie boimy. Za oknem mróz, który wcale nie chce odpuścić a nas ciągnie do góry. Po udanych lotach we środę postanowiliśmy umówić się na sobotę większą ekipą.

 

Niestety od środy, kiedy to lataliśmy przy -5st.C, temperatura trochę się obniżyła. Rano było -22 a słońce dość niemrawo ogrzewało powietrze. Na szczęście dla nas, do umówionej godziny 14 mieliśmy już na termometrach "tylko" -10st.C. Wiatr wiał z kierunków żadnych Smile z siłą trudną do zmierzenia. Postanowiłem zaprosić ekipę na brzeg jeziora przy swoim osiedlu Jeziorna "Baranki". Mamy tam podciągnięta od ponad roku promenadę miejską z nowym pomostem, gdzie przychodzi na spacerach sporo ludzi. Miała to być mała forma naszej promocji. Ludzie z resztą dopisali i z zaciekawieniem oglądali nasze starty, loty i lądowania. 

Krótki film z tego wydarzenia:

 

Z latających stawił się Marek, Leszek i ja. Andrzej doleciał swoją trajką. Lód niestety jest dość śliski i start z buta był wyzwaniem. Wiatr na szczęście zaczął wyraźnie lekko powiewać ze wschodu, co mi ułatwiało starty. Nie wystartował tylko Marek, który za bardzo się ślizgał i bał się upadku. Polataliśmy wokół jeziora blisko promenady i spacerujących po niej ludzi. W zimę można sobie pozwolić na niskie kosiaczenie. Gdy zrobiliśmy małą przerwę na kawkę, którą miał ze sobą Andrzej, doleciał do nas z Bobrów Karol. Chwila pogaduszek i znowu w górę. Tym razem krótka sesja znów wzdłuż brzegu jeziora i kolejne lądowanie na tyłku Smile. Niestety wylądować na punkt się nie da a zahamować na śliskim lodzie, żeby się nogi nie rozjechały też. Bezpieczniej było złożyć nogi razem jak do lądowania ze spadochronem, lekko ugiąć w kolanach i lekko przyziemić spodem napędu. Po dwóch, trzech metrach ślizgu staliśmy w miejscu. Dość ciekawe doświadczenie. Aż kusi żeby zamocować do napędu dwie płozy lub kółka, co też zrobił Leszek i bardzo chwali sobie to rozwiązanie. Przy nieoczekiwanym twardym lądowaniu napęd ma zawsze jakąś amortyzację.

 

 Poniżej zdjęcia zrobione w locie z Andrzejem przez Jerrego.