Nad chmurami
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 05, listopad 2015 08:44
- Maciej Olszewski
Z góry zaznaczam, że nie jest to żaden poradnik a jedynie doświadczenia jakich nabyłem w przelotach przez chmury.
Jak wspomniałem na wstępie, przez chmury latać teoretycznie nie należy. Wiąże się z tym wiele zagrożeń:
- możliwość zderzenia z innym obiektem latającym w chmurze,
- podczas powrotu pod chmurę możliwość uderzenia o obiekt naziemny, którego szczyt znajdzie się w chmurze.
Drugą najważniejszą sprawą jest decyzja o locie samotnym lub z kolegami. W pierwszym przypadku jest prościej bo nikt nam nie przeszkadza i nie musimy się martwić o wszystkich w powietrzu. Jeśli już startuję z kimś, to bezwzględnie mam komunikację radiową. Przez chmury przechodzi się wtedy pojedynczo. Po każdym przejściu meldujemy się i dopiero wtedy kolejny pilot wbija się w chmurę. Tak jest podczas wlotu nad jak i powrót pod chmury. Oczywiście należy latać z zapasem (spadochron ratunkowy). W razie nieszczęścia jest się czym ratować.
Trzecią ale i najważniejszą sprawą jest posiadanie sprawnego, naładowanego GPSa lub smartfonu z programem do latania (ja używam XCSoar). W chmurze jak wspomniałem nie mam całkowicie orientacji gdzie jestem i jakim kursem lecę. Trzeba to kontrolować właśnie na GPSie i wznoszenie robić albo po prostej, albo po małym okręgu. Najpierw trzeba zapamiętać wysokość podstawy chmur, żeby później przy powrocie schodzić do tej właśnie wysokości. Będzie ona wysokością decyzji. Wybieram też teren nad którym będę się wznosił tak, żeby był pozbawiony przeszkód w postaci wysokich kominów, masztów i słupów. Jeżeli podczas powrotu okaże się, że podstawa chmur obniżyła się, mam pewność że obniżając nadal wysokość właśnie w takim miejscu, o nic nie zahaczę. Raczej bezwzględnie unikam sytuacji, gdy prognoza np.pod wieczór zapowiada powstawanie zamgleń, czyli opadanie stratusa aż do ziemi, a ja w tym czasie schodzę znad chmury. Wychodzenie z chmury kilka metrów nad drzewami nie jest ani przyjemne ani bezpieczne. Tego unikam.
Sam przelot przez chmurę jest dość ciekawy dla umysłu. Wisimy w przestrzeni bez punktów odniesienia. Porównać to można do białego lub raczej szarego pokoju bez ścian, sufitu, podłogi. Wiele razy widzieliśmy takie obrazy w filmach SF. Umysł wtedy potrafi płatać figle. Nie wiemy jak jesteśmy zorientowani w przestrzeni a tylko rozum podpowiada, że przecież wisimy pod paralotnią i wszystko powinno być OK. W chmurze podobnie jak we mgle niewiele widać. Co prawda paralotnia ma niewielką w stosunku do samochodu czy samolotu prędkość, ale to zawsze prędkość. Raczej niewiele jest czasu na reakcję jeśli zobaczy się coś pojawiającego się nagle przed nami we mgle. Podczas przelotu przez chmurę dodatkowo błędnik i cały układ odpowiedzialny za ułożenie naszego ciała w przestrzeni "głupieje". Wydaje się nam, że skręcamy gdy tak na prawdę lecimy prosto. Uczucia takiego doświadczałem kilka razy. Trzeba się skupić na wskazaniach GPSa i trzymać obrany kurs jednocześnie obserwując rosnącą podczas wlatywania lub malejącą podczas powrotu wysokość. Podczas przelotu praktycznie za każdym razem jestem lekko zroszony. Chmura to woda więc nie ma się co dziwić. Zdarzyło mi się też lekkie oszronienie podczas zimniejszych dni. Objawia się ono głównie na cienkim szronie osadzającym się na linkach i taśmach nośnych. Jest to niegroźne i szron szybko odpada a nad chmurą jest przeważnie cieplej i można też szybko obeschnąć. O widokach nad nie ma co pisać. Trzeba to zobaczyć :) Na pewno najciekawszy jest efekt glorii czyli nasz cień rzucany przez słońce na chmury wyglądający jak okrągła tęcza. Im bliżej jestem chmury, tym tęcza większa. Niestety ciężko ją sfotografować ostro, bo aparat nie może złapać ostrości na chmurze. Najważniejsze dla mnie jest piękne słońce i błękitne niebo. W tym czasie pod chmurą jest przeważnie szaro, ponuro i wilgotno a tu całkiem inny świat. Takie widoki potrafią odprężyć i uspokoić. To dla nich czasem podejmuję to ryzyko przelotu przez stratusy.
Powrót jest podobny jak wznoszenie. Na GPSie podlatuję nad miejsce startu i zaczynam zniżanie. Wlatuję w chmurę na jałowym gazie. Można przyśpieszyć wciskając belkę speeda. Czekam do wysokości decyzji czyli podstawy chmur. Po chwili pojawia się ziemia z zabudowaniami lub drzewami i dalej normalnie kontynuuję lot. Warto chwilę polatać aby posuszyć skrzydło i linki, bo na pewno będą jak nie wilgotne, to mokre.
Ile zajmuje przelot przez chmurę? Praktycznie nigdy tego nie mierzyłem ale można na szybko oszacować to tak: wznoszenie średnio odbywa się z prędkością pionową 1-1,5m/s. Jeśli wał chmur ma grubość 300m to powinno to trwać 3,5-5minut. Schodzenie jest szybsze i przy prędkościach 2-3m/s wynosi 1,7-2,5minuty.
A tak to wygląda TAM:
Maciej Olszewski